ARBEIT MACHT FREI
dla tych, którzy zginęli w Auschwitz (Oświęcim) i Birkenau (Brzezinka)
Kazali ŚWINIE podpisać bagaże,
a i tak ich nie oddali...
I tego na kogo Niemiec palcem wskaże,
do pracy lub na śmierć wysyłali.
Ich dalszy los
zależał od innego człowieka?...
To bolesny cios,
bo nie wiedzieli czy tam stać czy
uciekać.
Zdezorientowani,
sponiewierani,
pokrzywdzeni,
upokorzeni...
Wszędzie błoto,
ludzie brodząc po kolana,
pracowali w pocie czoła,
myśląc czy ktoś przeżyć zdoła.
Śpiąc na deskach,
wręcz na sobie,
śnili o miękkiej pościeli
lub koszmary nocne mieli.
W zimnie, z ogoloną głową
marzyli o okruszku chleba
i by jak najszybciej,
dostać się do nieba.
Człowieku!
Podtrzymywali Cię konającego,
aby na piersi numerek wybić.
Od bólu nie mogło być nic gorszego,
nawet gdy zaczęli szydzić.
I wczoraj siebie znienawidziłeś,
bo głodnym wzrokiem
na kogoś patrzyłeś
i szedłeś powolnym krokiem,
by zaspokoić głód,
by zapomnieć o spleśniałym chlebie...
Powstrzymałeś się.
A powód?
By nie popatrzył tak ktoś na Ciebie...
I Ty człowieku nawet nie wiedziałeś,
że myjesz ciało ludzkim tłuszczem,
mydełkiem z kogoś...
A może go znałeś?
I prowadzili Cię do łazienki,
Ty ufnie szedłeś za nimi,
odrzuciłeś wszystkie lęki...
Z uśpioną czujnością,
szedłeś do kąpieli z radością.
Mówili byś zostawił swe rzeczy
na wieszaku,
zapamiętał numerek,
by łatwiej Ci było znaleźć...
Kłamcy.
Sprytni, przebiegli kłamcy.
Bez broni, prowadzili Cię,
byś w cierpieniu, nie myślał
o wiszącym na wieszaku swetrze,
a tym czego pragnął -
- było powietrze.
Nikt Was do wejścia tam nie zmusił!
Lecz oni wzbudzili Wasze zaufanie,
by cyklon B Was udusił,
by słyszeć Wasze powolne konanie.
To oni stali tam z bronią,
uciekałeś,
a oni Cię nie dogonią -
- bo wolna myśl…
I nagle wszystko usnęło.
W znak HALT! wpatrzony stałeś...
A potem już tylko cierpienie,
a im było mało Twej męki.
Upadłeś,
lecz nikt nie podał Ci ręki.
I gdy już pojąłeś
co się wokół dzieje
w ścianę wetknąłeś
paznokcie...
I wyryłeś wizerunek Pana
i prosiłeś o pomoc,
by Ci była dana.
Byś wreszcie mógł ze spokojem,
pożegnać się ze smrodem i gnojem.
Z wszami biegającymi po ciele...
Przecież nie chciałeś tak wiele...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.