Bez ciebie
Ciężko mi oddychać powietrzem
którym ty już nie oddychasz
Ciężko mi zasypiać bez ciepła twego
ciała
tuż obok mnie
Czasami nocami bezsenność
jest jak najgorszy sen
Bez cienia nadziei, że zbudzę się
wplątana w twoje i w moje
w nasze puste sny
Chora rzeczywistość wymusza blady świt
bez ciebie przy boku, bez słowa, dotyku
Istnieję, próbuję życiem nazwać to
co życiem nie jest
Wyrzygałam wszystkie uczucia
którymi mnie nakarmiłeś
Lecz ciągle dławię się tym jednym
nienawiść ze mnie wypływa
Szaleńczy śmiech wariata
odbija się echem od ścian
Szaleńczy śmiech o północy
w pustym bez okien pokoju
Komentarze (2)
Przerost egzaltacji nad treścią.
witaj, wiersz przepojony żalem, silną emocją,
gwałtowną reakcją po utracie kogoś kochanego. czas
leczy rany, czy tak będzie w Twoim przypadku? ,ładny
wiersz.
pozdrawiam.