Bez kolizji nadzwyczajnych
Dziś dzień minął, jak miał minąć,
Biciem godzin jednostajnych.
Równomiernie czas też płynął,
Bez kolizji nadzwyczajnych.
Wstałem rano, bo wstać miałem,
Do roboty budzik zbudził.
Zjadłem coś i się ubrałem,
Jak to czyni większość ludzi.
Osiem godzin mi w robocie,
Przeleciało jak godzina.
Nawet nie wiem jak w istocie,
Teraz laba się zaczyna.
Lekki obiad dla wzmocnienia,
Krótka drzemka po obiedzie.
Potem z ,,kompem’’ czas
siedzenia,
Bo nowinki dobrze wiedzieć.
Kąpiel biorę dla odnowy,
Myję włosy w cud szamponie.
I już ze mnie gość gotowy,
By brać szczęście w własne dłonie.
Ciuch ubieram odlotowy,
W każdym miejscu tkwią gadżety.
Sukces pewny ,mam go z głowy,
Wykładnikiem jest podniety.
Ruszam w miasto tam kolesie,
Ustawiają mi spotkanie.
Pracę mam, a wieść się niesie,
Że nie jestem tanim draniem.
Po co piszę te banały,
Przerost wybujałych marzeń.
Dzień mój nie jest tak wspaniały,
Nie posiada tylu zdarzeń.
Ot...zwyczajne błahe życie,
Praca, dom i znowuż praca.
Nic nie tonie tu w zachwycie,
W sztampie też się nie zatraca.
Dzień mi mija jak ma minąć,
Biciem godzin jednostajnych.
Równomiernie musi płynąć,
Bez kolizji nadzwyczajnych.
Komentarze (3)
Tak, codzienność, praca , dom,tak zwyczajnie.:)
dobrze napisany..dobrze sie czyta..
bardzo lekko napisany wiersz...płynnie...szarość dnia
codziennego czasem przytłacza...praca dom...dom
praca... pozdrawiam...