Bez namysłu
Kolejny raz w życiu los z niej zadrwił,
jedynie diabeł wiedział co ją podkusiło,
nie mogąc znaleźć sobie miejsca, wypiła.
Wysączona lampka wina język rozwiązała,
mimo późnej pory odważyła się zadzwonić.
Gdy wydusiła z siebie dwa magiczne
słowa,
przygryzając wargę, czekała na
odpowiedź.
Zamiast słów zapadła długa cisza
grobowa.
Następnego dnia odebrała od niego
telefon;
swoje milczenie wytłumaczył
nieśmiałością,
ale tym razem to jego język się
rozwiązał,
cierpliwie wysłuchała wyznań miłosnych.
Zgodnie z krakowskim targiem
postanowili,
fopaux podzielić między siebie po
połowie.
Minął miesiąc, gdy była z nim po słowie,
staropanieństwo już przestało jej
grozić.
Komentarze (102)
Dziękuję gościom za wgląd i ciekawe komentarze.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Miłej niedzieli.
Andrzeju, jestem abstynentką i na szczęście nie mam
problemu z wyznawaniem uczuć :)))))
Smutno ale ladnie pozdrawiam
piękny, acz smutny przekaz Wandziu...peelka nie
powinna pić sama, zwłaszcza wina:) pozdrawiam
ciekawy i smutny przypadek
Dlaczego boimy się wyznawać swoich uczuć na trzeźwo?
Po prostu nie jesteśmy pewni reakcji osoby obdarowanej
uczuciami, bo lepiej mieć życzliwego przyjaciela niż
zawiedzioną miłość.
Słonecznego popołudnia Wandziu paaa
Bardzo dobry wiersz, tylko szkoda, że ta lampka wina o
jedną była za dużo wypita, ona przelała czarę
goryczy.Pozdrawiam cieplutko.:)
Bardzo refleksyjnie o tej życiowej kwestii. Miłość
jest nieodgadniona i potrafi czasami przynieść więcej
smutku niźli radości. Mimo wszystko jaka jest to
zawsze będziemy jej pragnąć i do niej dążyć. Miło było
przeczytać:) Pozdrawiam Wando:)
Dobry,ciekawy wiersz,tylko szkoda,że nastąpił ten
pochówek na dnie serca.
Miłej niedzieli Wandziu życzę:)
ładnie ale smutno, pozdrawiam :)
Ciekawie opisany "przypadek";-) Skłania do
refleksji...
Pięknie weno. To racja jedna lampka za dużo i powstaje
problem, bo język zaczyna wprowadzać do nadmiernej
gatki.
Piękny wiersz. Pozdrawiam.