Bez słów...
Do B.
Zmąciłeś spokój duszy mojej,
Ale to tylko przez chwilę trwało,
Przez moment trwały niepokoje,
Niezrozumienie – co się stało?
W tej chwili jakże niepojętej,
Pełnej radości i zdumienia,
Poczułam nagle, jak pęknięte
Me serce w kamień się zamienia,
Bo w chwilę potem... Nie! O zgrozo!
Zrzuciłeś maskę... Zobaczyłam
Tę twarz, tę twarz, tę twarz – ten
pozór,
Który na szczerość tłumaczyłam.
W który zbyt szybko uwierzyłam,
Tworząc zeń obraz doskonały,
A dzisiaj w prawdę Twą zwątpiłam
I me złudzenia się rozwiały.
I tylko ciśnie się na usta
Pytanie wiecznie niepojęte:
Dlaczego męska próżność pusta
Bezcześci wszystko, co w nas święte?
I kolejny wiersz z czasów młodości... Najgorsze jest to, że nie jestem pewna, komu go dedykowałam, jedynie się domyślam. No cóż... skleroza nie boli :)
Komentarze (10)
Masz rację. A skąd to wiem? Chyba z doświadczenia:))
hmm pozdrawiam
hmm pozdrawiam
N tak postawione pytanie, odpowiedzi nie znajduję.
Pozdrawiam :))
Na tak p[ostawione pytanie, nie znajduję odpowiedzi.
Pozdrawiam :))
Dobre pytanie się nasuwa, może nie każdy taki jest.
Dobranoc
piękny wiersz pozdrawiam
Pięknie , i nad wyraz wymownie.
Pięknie , i nad wyraz wymownie.
Aż mi głupio coś powiedzieć ;) Pzdr :)