Bez(cenna)senna przyjaźń
Zauroczyłem się Tobą pewnej nocy,
gdy sny królewskie wyrwałeś mi.
I z twarzą jasną jak w piosence,
wdarłeś się w oczy, okna, drzwi.
W gwiazdorskiej obsadzie tego świata,
okrągłą aurą opleciony.
Mnie niedoszłego Lunatyka,
objąłeś światłem nie znużony.
Było nam świet(l)nie w pieleszach
pościeli,
radośnie, lekko, miło i
odszedłeś nagle zachmurzony.
Skąd taki nastrój? Powiedz mi!
Kiedyś wróciłeś na wpół wygięty,
blady, zsarzały, nadąsany.
I pokazując swoje rogi,
burknąłeś szorstko: Pa kochany!
Komentarze (5)
http://www.youtube.com/watch?v=Md7a9ZH1Z0M&feature=rel
ated
A to ci dopiero księżyc:) zbałamucił i porzucił:)))
Może lepiej ze słoneczkiem? Jak przyjaźń to na całego.
Przynajmniej coś wspaniałego. Fajny wierszyk,
zaczytałsm się maksymalnie:) Pozdrawiam.
No, mówię! Z łysym bałamutem lepiej się nie zadawać.
Bardzo fajny wiersz.
Nie zadawaj się z księżycem bo nad ranem usłyszysz jak
zwykle "Pa kochany" - a Ty będziesz niewyspany kiedy
Twoje słoneczko wstanie :)
a to historia, ale tego się można było po księżycu
spodziewać ;-) fajny wiersz :-)