Błogie oddalenia
pochylone łany zbóż
drgające w agonii ciało
patrząc na chmury odkrywa się zasadę
życia
nerwica zastępuje nerwicę
wszystko pokrywa noc
zagęszcza się mgła, mnożą się chaszcze
zapuszczony ogród
przykryte łany zbóż
narosłe w snach oddalenia od niepokoju
świadomości lęku, wszelkie ludzkie typy
egoiści optymiści pesymiści altruiści
sadyści masochiści
ci co się cieszą z cudzego nieszczęścia
i ci, co współczują i się cieszą z cudzej
radości
wegetacja pod kocem, śniegiem
męcząca krzątanina
wegetacja pd przykryciem z puchu, liści i
mchu
padającej z nieba substancji
o zapachu i smaku oraz muzyce
pierwszych nachalnych niezapominajek
(mechanicznych niezapominajek)
coś się skrada, to obecność ducha
(popychających) popychająca do wzięcia w
dłonie liny
i w marszu przez piekło (w patrzeniu)
patrzenia
w swoje kruche obietnice dłoń odbicie
zakończenia całej sprawy
ciągłe przebudzenia ze starych do nowych
snów
męcząca krzątanina
byle nie pobrudzić sobie sumionka
już wiem, że człowiek to także sprawy
serca
bardzo to poważnie traktuję..
ale, ale to za mało by..
kiedy zakaszę rękawy by oczyścić ogród -
lecz oczyścić brzmi wstrętnie..
kiedy będę szedł, biegł, jadł, spał,
pracował,
uczył się normalnie, nie tymczasowo
przerażenie jest namacalne (to moje
ciało)
pułapka ciszy norki snu samotności
ucieczki
zadziwienia radości złudnej mocy
niesprawdzonej w żadnym życiu
wyśnionej ze skurczu tkanek gotowych
walczyć o tlen
i z mocy ptaka gotowego rozbić sobie głowę
o pręty klatki
i z mocy gorączkowo walczącego o swobodę
skrępowanego tygrysa
człowieka delfina pierwotniaka, ryby na
haczyku
której się raz oddaje, a raz zabiera
żyłkę
winę za najgorsze na świecie sprawy ponosi
nie tylko
zło i brutalność, lecz prawie zawsze
słabość..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.