bonnie parker i clyde barrow
(lovely american dream)
na szczotce spierzchniętych ust zapadł w
letarg grymas litości. spotkali się
wreszcie dawni niepokornicy. pomiot i
kelnerka - okołomoralne dzieci zachodniego
wybrzeża. półprodukty pierwszej na świecie
konstytucji
dryfowali na oślep po drogach osłoniętych
figurami skalnych głów prezydentów. spali
gdzieniegdzie i na stojąco. bez wzajemnego
oskarżania. sączyli absynt i whiskey tam
gdzie było miejsce na mleko matki
pozbawieni opieki nastroszonych morałów i
rad skruszonych złoczyńców. z wyraźnym
zarysem 9-ciomilimetrowej punkcji
skierowanej w szpik amerykańskiego snu
zatknęli piracką flagę na statule wolności
stanęli dopiero gdy warkot silnika
zdmuchnął ostatnią smugę krwioplamy z
woskowanej karoserii chevroleta
w każdym stanie, od Teksasu po Illinois
wierni stróże prawa odmawiali różaniec z
kolejnych trupich główek. milknąc na wieść
o wygodzie elektrycznych krzeseł
[z majowej kolekcji 1934 roku]
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.