brak tytułu.
wyjątkowo i dosadnie spaliłam za sobą każdy
możliwy most.
dodatkowo zniszczyłam każdy ceglany dom.
urwałam każdy brzydki jak i ładny kwiat.
z czego mogę być dumna, powoli oczyszczam
swój świat.
jak mały anioł w słońcu, pojawia się to
czego się spodziewałam.
wykraczam poza własną moralność, nie do
końca dowidząc co tracę.
przesłonięte oczy lekką mgiełką, w odcieniu
blady róż.
coś dziwnie się połączyło, jeszcze nie wiem
co.
wróciliśmy.
odbudowałeś mi mosty ... domy ...
zasadziłeś mi kwiaty.
otwarłeś oczy najszerzej jak tylko się
da.
nie dając mi już wyboru, nie dając nic
zniszczyć.
i na tym właśnie oparło się to, jak
szczęśliwa potrafię być z Tobą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.