Butelka
Papierośnica prawie już pełna,
butelka pusta szuka utraconego sensu.
Nie mówię już tym samym głosem,
nie mogę jej pocieszyć,
choć spiłem jej marzenia.
Jest pusta,
czyżby znów to nie była ta.
Przyłapana na półce,
późną godziną w monopolowym.
Skradła tyle chwil,
bezlitośnie obijając moje ciało,
od ściany do ściany.
Byłem niezniszczalny,
byłem niepokonany
I cisza,
nagle cisza,
sam z nią stałem,
marzenia wyparowały,
potłukły się spadły.
Komentarze (3)
Smutny wiersz, smutne życie...Pozdrawiam.
Pechowa butelka. Miłego dnia.
nagle cisza,
sam z nią stałem,
marzenia wyparowały,
potłukły się spadły.