buty van Gogha
na pewno był ktoś gotowy pójść
za tobą mistrzu
mimo tych butów
nie do kościoła nie do tańca
zamszowo nijakich
brązowych i zmęczonych jak ty
szaleństwo niczym namiętność
spalało was oboje
aż do wystrzału po którym proch
na ubraniu na rękach
niepotrzebne to pociągnięcie za spust
które nie poderwało od stołu
jedzących kartofle
nie zwiędły od niego słoneczniki
nie zadrżało gwiaździste niebo
tylko rozwiązane sznurówki
jasno mówiły że spacerniak nieczynny
i nigdzie już nie pójdziesz
a przecież musiał być ktoś
w Paryżu Londynie czy Arles
gotowy wyrwać języki podszeptom
Komentarze (10)
Piękny obrazek
Pozdrawiam :)
Dziękuję za Waszą obecność i pozostawione pod wierszem
ślady. Pozdrawiam :)
Witaj
Pięknie tu wplotłaś, znane obrazy V. van Gogha tj.
“Słoneczniki” i
"Gwiaździsta noc“
Wiersz, bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam serdecznie.;)
Piękna post-impresja. Obawiam się, że istnieją
podszepty, które prędzej umrą niż dadzą sobie wyrwać
język... Pozdrawiam.
Ty malujesz słowem!
za te cudowne buty "nie do kościoła nie do tańca"
szacun Daisy
Pozdrawiam serdecznie :):)
ostatnio był o nim film który głęboko został w mojej
pamięci tak jak Twój wiersz przypomniał mi o jego
smutnym życiu i przypadkowej i niepotrzebnej śmierci.
Znam ten obraz, nawet miniaturę popełniłam - coś jakby
monolog tychże butów - ale gdzie mu tam do Twojego
świetnego wiersza.
Dobranoc, Daisy33 :-)
Pięknie dziękuję, wolnyduchu. Ja Tobie również życzę
dobrej nocy :)
Jak zwykle nietuzinkowo...
Norwid pisał o włosach zmarłej żony, gdy ją stracił, a
Ty piszesz o sznurówkach Van Gogha, widać, że
mistrzowsko posługujesz się środkami wyrazu.
Dobrej nocy życzę, Daisy :)