Było sobie dwóch Niemców
Wielu powodów do zadowolenia i uśmiechu, czyli Szczęśliwego Nowego Roku!
Urodził się 6 marca 1945 roku. Był
czwartym dzieckiem Julianny i Henryka, ale
drugim które przeżyło… Ból matczynego serca
i rozpacz ojcowska po utracie dzieci jest
nie do opisania, ale to jak przeżyło ich
czwarte dziecko, a mój ojciec, stanowi dla
mnie nie lada wyzwanie.
Pamiętam, jak babcia Julianna
wspominała... Na peronie był tłok ogromny.
Ludzi mrowie z walizkami, tobołami,
harmider. Stali blisko siebie: ona,
dziadek Henryk i brat dziadka. Ściskała
dwumiesięcznego synka, pilnowali
trzyletniej Ewy. Trzymali się razem w
obawie, że mogą się pogubić. Zewsząd
napływał tłum. Zbliżał się pociąg. Nie było
miejsc dla wszystkich.
Śmiałkowie nie czekali, aż przystanie.
Wskakiwali w biegu… babcia nie miała szans,
miejsca zajmowali silni mężczyźni, przez
okna podawano toboły, walizki i dzieci…
Szwagier dostał się do środka, ale jakim
cudem dostały się jej dzieci, tego już nie
pamiętała… Wyobraźnia mi podpowiada, że
wujek krzyczał do oszołomionej - “podaj
dzieci, podaj dzieci!” Babcię do pociągu
wcisnął sam tłum, stała w korytarzu
przyparta do ścianki, trudno było oddychać.
Dziadek zajął miejsce na dachu z całą
resztą odważnych mężczyzn i tak jechali na
zachód, na Ziemie Odzyskane.
Nie wiem dlaczego w jej opowieści i w tym
pociągu znaleźli się Niemcy… W pobliżu było
ich dwóch. Skąd jechali, dokąd zmierzali?
Czy poznano ich po mowie, czy po mundurach
(jeśli je mieli) tego też nie wiem. Jedno
jest pewne. Coś musiało bardzo rozzłościć
jednego z nich, może płacz dwumiesięcznego
dziecka? Może wokół rozbrzmiewająca,
polska mowa? W pociągu było ciasno, duszno,
głośno… Jeśli to był niekończący się płacz
dziecka - to na pewno każdy pragnął, by się
uspokoiło.
Babcia nie widziała tego zajścia, a wujek
nie był krasomówcą… Z fragmentów jej
szarpanych opowieści wynikało, że Niemiec
wyciągnął nóż... Był rozwścieczony,
krzyczał niezrozumiale po niemiecku,
wymachiwał nożem szaleńczo. W końcu z całą
siłą naparł na wujka z niemowlakiem.
Wszystko działo się błyskawicznie. Czy to
mężczyźni stanęli w obronie, czy wujek w
porę uchylił się - tego nie wiem. Babcia
była pewna - celował w dziecko… Przeżyli
szok. Tylko cudem nie doszło do
nieszczęścia…
Kiedy zelżały emocje, przyjaźnie, po
swojemu odezwał się drugi Niemiec. Siedział
dość wygodnie, w przedziale. Zrozumiano
jego spokojną mowę. Chciał wziąć dzieciątko
do siebie.Zachęcał. Pokazywał, że na
kolana… Podobno dobrze patrzyło mu z oczu.
Tak sytuację oceniał wujek… Z wahaniem,
niepewnością, ale zaryzykował. Przekazał
niemowlaka Niemcowi. Chłopczyk z każdą
chwilą uspokajał się, aż wreszcie zasnął w
jego ramionach... Poczuł spokój tego
człowieka.
Ta historia rodzinna zawsze będzie
przypominała mi jedną, podstawową prawdę,
że uogólnienia - bywają krzywdzące.
Komentarze (40)
hm... przegapiłam u Ciebie bardzo ciekawy tekst!Z
zainteresowaniem przeczytałam.
Interesująca historia, zgadzam się z morałem - nie
wolno uogólniać. Jeden ukoił dziecko, drugi chciał
zabić i siedzieli obok siebie, przyszli razem...
Wizualizuję sobie tę sytuację, ile stresu, koszmaru
musieli przeżyć jej uczestnicy, to jest jak scena z
filmu, dobrego
Pozdrawiam!
Ciekawa historia i świetnie napisana. Nie lubię
stereotypów, często są krzywdzące.
Bajecznego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku
Marcepani :)
ładnie, refleksyjnie i mądrze...Do Siego Roku!:)
pozdrawiam
Witaj Marcepani!
Pomyślnego Nowego Roku:)
Czytam o chorej porze, ale z wielką ciekawością i
wzruszeniem,
piękne opowiadanie, dobrze, że nie zakończone
nieszczęściem, a co do puenty, cóż, jest słuszna...
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, dużo radości i
zdrowia życzę.
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo ciekawa, wzruszająca historia. Pięknie to
opisałaś. Mamy wiele wspomnień, zwłaszcza nasza
starsza generacja. Pozdrawiam serdecznie.
Dla mnie bolesny temat. Pozdrawiam serdecznie.
Dobrego Roku życzę i serdecznie pozdrawiam:)
Świetna proza
Szampańskiego wieczoru sylwestrowego i wszystkiego
najlepszego w Nowym Roku :)
I nic dodać nic ująć do tego tytułu, bo to święta
prawda.
Marcepanko - Życzę Dosiego Roku i wszystkiego o czym
marzysz niech się zisci co do joty kiedy Nowy Rok
otworzy swoje podwoje i ogłosi panowanie
każde życie jest oryginalne ma swój niepowtarzalny
życiorys
przeczytałam jednym tchem
pozdrawiam poświątecznie :)
poruszająca opowieść - masz rację nie można wszystkich
mierzyć jedną miarą...
pozdrawiam serdecznie:-)
Przeczytałam z przyjemnością.Pozdrawiam:)