Było tak wczoraj ?
Gdzie siła, kiedy nie ma już zwątpienia?
Jest tylko szmer ciepłej nocy, bo
pogodziłem się.
Podałem dłoń. Mimo że ścisnął mnie
mocnej...
To w ostatecznym rachunku kocham życie.
Jednak to tylko kwestia czasu, nim któreś z
nas
zdradzi, by brać więcej i szybciej
zapomnieć.
Ktoś potłukł butelki i wsypał mi to do
brzucha.
Teraz sam nie wiem, czy to strach jest ,
czy szkło.
Jadę na rowerze, a ona czeka po drugiej
stronie
drewnianego mostu. Jezu jaki on długi...
I ja jestem tym mostem. Twarz mam
dziurawą,
przebitą gwoździami i skręconą do kupy
żelazem.
Komentarze (2)
Dziwnie pasuje mi "skręcono do kupy" do twojego
wiersza. Rower jest widać zbyt wolnym pojazdem.
chwyta za kark i wykręca brzuch i dobrze...fajnie
napisane podoba mi się