Chłopiec bez rąk
Wiersz inspirowany pewnym programem w tv.
Jego matka,
podobno spała z samym diabłem,
pod monidłem męża,
przy błysku fleszy,
roztańczonych zawodniczek hula hop,
obok baletu wodnego w gumowych czepkach
w tryskającym szampanie,
złotym deszczu,
nagie bulimiczki sypały skórki od chleba
kołyska od Stalina czekała.
Demon zapłodnił i znikł?
Urodził się chłopak bez rąk,
w szpitalu matkę poczęstowano herbatą i
ciastkiem,
płakała.
Dziecko rosło,
ale nie na kalekiego heretyka,
a na świętego z mocą uzdrawiania,
choć czoło musi podrapać w rękaw mamy,
a ból to łobuz i jego złośliwy koleżka.
Na pustynną wycieczke zabrali go Trzej
Królowie,
pokazać ogrom diabelskiej otchłani,
przyznał że diabła dobrze zna jak każdy
ale Ojciec mieszka zupełnie gdzie indziej.
Komentarze (6)
witaj, ujmujący wiersz, tak jak anioły diabły
również chodzą po ziemi. na szczęście
dziecko wyrosło na dobrego człowieka.
pozdrawiam serdeczne
czasem coś pobudzi naszą wyobraźnię ....pozdrawiam
ciepło
dobra poezja. gratuluję. pozdrawiam@
Poruszający wiersz, pozdrawiam.
świetny wiersz, wciąga, aż chce się dowiedzieć co
dalej...
Bardzo poruszające...pozdrawiam.