Choć słowa kaleczą
Czasami między codzienność cichcem ktoś rozsieje ziarna niepewności, które zakwitają brakiem pewnosci...
Stanąłem na skarpie życia lecz nie wiem czy
aby w porę?
ujrzałem cienką linię pociągniętą między
dobrem a złem
na ostrym zakręcie zdarzeń ślepy los tylko
skłonił głowę
i niemym krzykiem pragnień zapisał ostatni
może wiersz.
Nostalgia przerażona niemocą zadrżała na
zakręcie drogi
i w księdze niespełnionych marzeń układa
skurczone sny
tak trudno przed samotnością blask miłości
jest uchronić
gdy stado ludzi śpieszących do sławy
tratuje kolejny świt.
Świat się kręci wokół dzikich praw i coraz
dalej do Boga
kiedy pychą wypchane serca z grzechem są za
pan brat
mocną wiarę w człowieczeństwo jedni pragną
zachować
inni swej obłudy posągi wykuwają w kamieniu
kłamstw.
Budzimy się gdy kolejny już rok zatrzasnął
za sobą drzwi
na stole zdarzeń nie załatwione sprawy i
wspomnień stos
zagubiłem wiarę w lepszy świat lecz Ty
oddałaś swoją mi
i żyję choć ludzie kaleczą słowem chociaż
ukłuje ich złość.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.