Chrystus spotyka swoją Matkę
Matko!
Płaczesz gdy Chrystus się uśmiecha
od ucha do ucha,
ruchy kącików ust
rozszarpały kolejną ranę.
Roztrzęsiona ziemia trochę się zgubiła.
dłonie Mari drgają,
przygniatając mokre powieki.
Zdenerwowana atmosfera,
tłum wyskakuje z butów
skłon, przysiad i bieg
to trzeba zobaczyć,
z zmasakrowanych stóp złazi twardy
naskórek,
radośnie podnoszą kciuk do góry
lubię to,
nasze kuku, twój zgon.
Nie ma drugiej takiej Matki
kochającej w popiele modyfikowanych
zbóż,
dzięki Jej opustoszały piekarnie.
Policzyłam wszystkie hełmy czerwonych
mrówek
pokąsana, przebijam bąble
pozwolę wam znów poczuć się lepiej.
Grad i bicie po obu stronach nosa
zaczerwieniły się policzki,
Znieść mogę wszystko
nawet morze śliny ze spluwaczki
ale smutek nie umiera, tylko Ty!
Pozwoliłaś Mamo odchodzę z ofiarą,
chleb poczęstuj każdego!
Matko Chrystusa na zdrowie
wszystkich kobiet w przeciągu,
piękna płeć, twoja wolna wola,
kieł z jadu oczyszczony.
Otwieranie kanałowe, czasowe zatrucie,
Matka Boża
triumfalnie stoi na żmii.
Cykl "Droga Krzyżowa" stacja 4
Komentarze (4)
Matka - temat w każdym wydaniu wzruszający.
Zatrzymujesz.Pozdrawiam:)
Interesujące rozważania, pozdrawiam.
P.S. Widząc komentarz szarej mgły nie wiem z jakiego
powodu, ale mam ochotę ją przytulić.
wrócę ... dla mnie matka to dość trudny temat ...
muszę pomyśleć