W cieniu, przy Chopinie
Światło drażni w oczy.
Ale tylko trochę. Trochę chce się spać.
Dźwięki powagi. Dźwięki poważne.
I tylko się uspokoić.
Zapomnieć lekko. Nie przejmować się.
Tak zabić kogoś dla zabawy.
Umarłem za własne winy.
Na własnym krzyżu.
Spokój w łzach i krwi.
Spływa po drewnie.
Wiszę nad rozpaczą.
Nadzieja umarła.
Wraz z ostatnim gwoździem.
Uderzając palcami o powietrze.
Mój marsz pogrzebowy.
Mój prywatny nokturn.
Pieśń dla zmarłych.
Na pustyni otoczony słońcami.
Otoczony kwiatami.
Tak suchymi, że aż pęka im skóra.
Zatapiając dłoń w swój krzyż.
Zatapiam się w siebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.