Co słonko widzialo choć wcale...
Wstało słonko raniutko, w różowym
humorze,
I patrzy, i myśli, gdzie tu dziś pomóc
może.
Zaświeciło szpitalowi - chce radować
lekarzy,
By im lekarstw nie zabrakło - o tym słonko
marzy.
Zaświeciło Poczcie Polskiej, wszystkim
listonoszom,
Którzy przez 12 godzin, za darmo, tony
reklam roznoszą.
Zajrzało do kiosku gdzie gazeciarz
strapiony
Alarm jakiś zakłada bo znów będzie
okradziony.
Bezdomnego zobaczyło, jego dziurawe buty i
kieszeń
Sen jego rozszyfrowało: ciepła zupa i
pieczeń.
Na kopalnię, do górników słonko zajrzeć
chciało
Lecz przez grubą warstwę ziemi przebić się
nie dało.
Bo na dole nie ma okna, nie ma słonka,
nieba
A za chlebem niestety, na dół zjechać
trzeba.
Patrzy, patrzy słoneczko, widzi to czego
nie chciało,
potem zamiast odpoczywać - gorzko zapłakało
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.