Czasami coś mnie tak przygniata
Chwilami coś mnie tak przygniata,
siada na plecach, dusi w płucach,
że czuję bliski koniec świata,
i wówczas wszystko nagle rzucam.
Biegnę na oślep w dres ubrany,
pochłaniam metry tras zielonych,
tak jestem strachem opętany,
czasem co ginie gdzieś skreślony.
Ludzie mijają mnie zdziwieni,
widok przedstawiam dość szalony,
cały zsiniały, twarz w czerwieni,
i wzrok wpatrzony w pól zagony.
A ja wciąż pędzę jak natchniony,
mijam co jest do omijania,
bój musi zostać zakończony,
nim się zatraci czas biegania.
Ten przyszedł nagle, tak z niczego,
chwyta za serce i przygniata,
bez sensu nawet wiadomego,
biec muszę sam na koniec świata.
Żegnam rodzinę, wkładam dres,
ruszając w drogę pełen chęci,
aż po zmęczenia mego kres,
który do biegu mnie zniechęci…
Komentarze (2)
na stres najlepszy dres, jeśli mogę ruszam w
drogę...wraca zdrowie, chęć do życia, sport ma zawsze
racje bycia
Jeśli jeszcze możesz biegać w dresie, jest całkiem
nieźle.Najgorszy jest marazm.:)