CZŁOWIECZEŃSTWO
Raz pies przy drodze siedział i patrzył
nie oczekiwał kromki, nie skamlał.
Dyskretnie ludziom zaglądał w oczy
czasem uciekał, lecz ciągle wracał.
Z żebrami z tary ciężko oddychał
w połowie żywy, w połowie zdechły.
Kiedyś uległy, spał na salonach
szalem tulony wełnianym, ciepłym.
Obraz nieszczęsny, brudny, zawszony
wszem niewygodny dla społeczeństwa.
Łatwiej popatrzeć, lecz wzrok odwrócić
i być człowiekiem bez człowieczeństwa.
Komentarze (9)
Łza się w oku zakręciła. Na działkach też ktoś psa
wyrzucił, ale całe lato działkowicze go karmili, a
później znaleźli mu dom.
Pozdrawiam zasmucona
Smutny wiersz skłaniający do zastanowienia się nad
losem "niewygodnych"... aż łza się w oku kręci,
Czasami jednak ani ryba, ani wędka nie pomoże...
smutny przekaz i do głębokiej refleksji* pozdrawiam
Smutny przekaz.Pozdarwiam
dając bezdomnemu
i nie koniecznie psu
co dzień kromkę chleba
odbiera mu się tym
jego kreatywność
i już zawsze będzie
na tą kromkę czekał...
dawać trzeba wędkę a nie ryby...
pozdrawiam pięknie:
Nie tylko zwierzęta doznają tego losu, czasem ludzie
też. Pozdrawiam.
Człowiek bez człowieczeństwa.
Lubię ten styl pisania wierszy.
Pozdrawiam!
Ciekawy wiersz pozdrawiam
co to znaczy "na poły żywy, na poły zdechły.";-)