Deszcz
Stałam w deszczu
na wieżowcu. Gotowa
na wszystko.
Na to, by skoczyć,
na to, by kochać,
na to, by znienawidzić.
Podeszłam na skraj
budynku. Wystarczyłby
jeden krok..
I kłopoty pękłyby
jak bańka.
W chwili, gdy podniosłam
nogę, by wyjść poza
kraniec życia,
złapałeś mnie,
przytuliłeś i pocałowałeś.
Powiedziałeś "kocham".
Wtuliłam się w twoje
suche jeszcze ubranie,
odwróciłam i skoczyłam
z myślą, że ktoś mnie
jednak kochał.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.