dłonią
Pomarszczona dłoń nie- miłości
trzymała cię w zimnej piwnicy.
Rzeźbiła doliny i pagórki,
siedziałeś cicho, patrzyłeś.
Uczepiłeś się jej starego garnituru,
ciągnąłeś do świata zbawienia,
gubiąc po drodze siebie.
Zderzenie z prawdą bolało.
Nie znalazłeś swojego ogrodu,
przypięty kawałkiem druta
do starej, pomarszczonej ręki.
Rozbiłeś zmysły o posadzkę.
Pytasz, czy śmierć cię zabrała.
Ty żyjesz.
Żyje
Żyj
Ży
Ż...
umarłeś widocznie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.