Drogowskaz
W maju, gdy lat naście mieliśmy
dziewczyno
gdzieś na trawniku, na ławce, obok koszar
z butelki piliśmy czerwone, tanie wino
dosmaczone wierszami Szymborskiej i
Miłosza.
Ktoś struny gitary potrącał niewprawnie,
ktoś balladę nucił z blaskiem w oczach.
I dyskusje toczyły się głębokie składnie
o życia przemijaniu i wiosny urokach.
A kiedy w ostatniej butelce dno się
pokazało,
i świerszcz zaczął świt ogłaszać swoim
graniem.
mimo , że tych rozmów wciąż nam było
mało
do domu wracaliśmy szczęśliwi nad
ranem.
A ty cierpliwa, uśmiechałaś się
nieśmiało
gdy z pijanym w sztok drogowym znakiem,
poważnie, żeby nie wiem co się działo,
gadałem niezrażony zrozumienia brakiem.
Dzisiaj po latach, w drogiej knajpie przy
barze,
siedzimy obok siebie i pijemy po pół
kieliszka.
I mimo, że rozmowa szybko kleić się
przestaje,
uśmiecham się do ciebie, chociaż nastrój
pryska.
Wiec narzekamy na nietolerancję, pracę i
pogodę,
słuchając bardziej siebie niż tych co mówią
do nas.
Łudząc się, że dawnych rozmów zapał i
swobodę
ogranicza bardziej wiek niż przekonań
dysonans.
I choć nie zbrakło trunków - umilkły
rozmowy.
Wracam przez Stare Miasto, taki
przygnębiony.
Wściekam się, że trzeźwy dzisiaj znak
drogowy
nie odpowiada na moje kurtuazyjne ukłony.
Komentarze (30)
"Nie zrywaj brutalnie nici przyjaźni, bo chcąc ją
znowu nawiązać, natkniesz się na węzeł."
(Lion Feuchtwanger) Czasem trudno wrócić do kiedyś
przerwanych wątków... rozmowy, życia... I czasem -
zmieniają się też drogowskazy... Pozdrawiam Arturro
niedzielnie! :)
Melancholijny, piękny wiersz.
Dobrego dnia Arturze s :))
Super wiersz
Witaj, arturze. Pozwoliłam odczytać sobie (nigdy nie
ograniczam się do ogólników i frazesów) Twój pełen
sentymentu utwór, jak niżej cytuję.
„Drogowskaz
W maju, gdy mieliśmy lat naście dziewczyno
gdzieś na trawniku, na ławce, obok koszar
z butelki piliśmy czerwone, tanie wino
dosmaczone wierszami Szymborskiej, Miłosza.
Ktoś struny gitary potrącał niewprawnie,
ktoś balladę nucił z blaskiem w oczach.
I głębokie dyskusje toczyły się składnie,
o życia przemijaniu i wiosny urokach.
A kiedy w ostatniej butelce dno się pokazało
i świerszcz zaczął świt ogłaszać swoim graniem,
mimo że tych rozmów wciąż nam było mało,
wracaliśmy szczęśliwi do domu nad ranem.
A ty cierpliwa, uśmiechałaś się nieśmiało,
gdy z pijanym w sztok drogowym znakiem,
poważnie, żeby nie wiem, co się działo,
gadałem, niezrażony zrozumienia brakiem.
Dzisiaj po latach, w drogiej knajpie przy barze,
siedzimy obok siebie, pijemy po pół kieliszka.
I, mimo że rozmowa szybko kleić się przestaje,
uśmiecham się do ciebie, chociaż nastrój pryska.
Narzekamy więc na nietolerancję, pracę i pogodę,
słuchając bardziej siebie niż tych, co mówią do nas.
Łudząc się, że dawnych rozmów zapał i swobodę
ogranicza wiek bardziej niż przekonań dysonans.
I choć nie zbrakło trunków — umilkły rozmowy.
Wracam przez Stare Miasto, taki przygnębiony.
Wściekam się, że trzeźwy dzisiaj znak drogowy
nie odpowiada na moje finezyjne ukłony”.
Naturalnie to tylko mój indywidualny odczyt. Kiedyś
drogowskazy były arcyważnymi elementami drogi przez
życie. Teraz mamy nawigacje, taryfikatory i sztuczną
inteligencję. Już człowiek współczesny wypada z objęć
rzeczywistością w sprzeczne pojęcia, jaki będzie
człowiek przyszły? Nikt nie wie, ale miejmy nadzieję,
że nigdy nie skończy mu się zapał poznawania...
Czy mając naście lat, prowadzi się długie dyskursy o
przemijaniu życia, śmiem powątpiewać? Może jednak
tutaj celem jest dochodzenie do trzeźwości wiersza,
ugruntowanie go w rzeczywistości poprzez zrozumienie
całej złożoności życia, począwszy (niekoniecznie) od
konsumpcji wina, ale poprzez plantowanie, sianie i
pielęgnowanie jego elementarnych kwestii, aż po zbiór
owoców na podstawie dłuższego cyklu doświadczeń w nim
doznanych. Pomijając symbolikę, wyobraźmy sobie, że
zamiast butelki wina (wódki czy innych trunków)
atrybutem poety (polskiego czy poety
środkowoeuropejskiego), byłby słoiczek dżemu lub
choćby sama galaretka, może wtedy słodki sok z cierpką
nutą inaczej podrażniłby nie tylko moje podniebienie.
Pozdrawiam serdecznie.☀️
L
Zauroczyłeś:)...ach ta młodość!!!
Pozdrawiam:)
Krzemanko, gdyby mi to tak łatwo przychodziło jak
Tobie...
Dzięki. :)
moim skromnym zdaniem* wiersz jest super napisany,
czyli msz.
A ten znak drogowy, to jakiś niewychowany.
Wytłumaczcie proszę co oznacza skrót msz?
Zachwycające strofy o latach, które minęły. Wspaniale
napisany wiersz,pozdrawiam majowo :)
Witam,
mialam zgoła inne plany,gdy pod oczy wparowal mi
ten tekst...
Zauroczona nie poszłam dalej do swojego celu.
Czytałam, wzdychałam, wspominałam (ot ułomność moja
w temacie; wspomnienia), a teraz podumam...
Jeśli jeszcze coś dopiszę zepsuję nastrój tej
chwili - zatem wybacz.
Dziekuję za te wspaniałą porcję romantycznych
doznań.
Serdeczności załączam.
Podoba mi się przekaz. Msz warto byłoby uczynić wiersz
bardziej rytmicznym. Np spróbować wyrównac do dwunastu
sylab w wersach
"W maju, gdy lat naście mieliśmy dziewczyno,
na zielonej ławce nieopodal koszar,
z butelki piliśmy jakieś tanie wino,
przyprawione smakiem poezji Miłosza.
Ktoś struny gitary potrącał niewprawnie,
ktoś balladę nucił z ognikami w oczach." itd
Ale autor najlepiej wie, co jest dobre dla jego
wiersza. Miłego dnia:)
przypuszczam,że to zapis prawdziwej historii
Tak źle i tak niedobrze. Ciekawy wiersz. Pozdrawiam:)
W latach młodości jakby głębsze bylo wzajemne
zrozumienie a i tanie wino miało lepszy smak:głęboki,
wytrawny - kunsztowny.
Za Tomkiem powiem: prima sort - jak smak dawnego
wina:)
Pozdrawiam Arturze:)
A dwa razy sobie przeczytalem, prima wiersz...