Dwanaście dotyków
Opuszkami palców, wodzę po śladach Twoich
paznokci..
Okryły moje ramiona niczym archaiczne
pismo znane jedynie kochankom
Prawdopodobnie już wyszłaś , gdyż przestały
śpiewać krople uderzające wannę…
Zegar bezczelnie wybija rytm naszych
zbliżeń!
Nie przeszkadza mi to – pewnie znowu
jest zazdrosny
Tak ! teraz już jestem pewny , że Cię nie
ma…
To tylko mylne wrażenie spływającego
potu
Twojego po mnie …po brzuchu …po
udach…
Wstaję żeby otworzyć okno , sam szatan nie
ma goręcej !
Myślę tylko o tym , ażeby spłukać z siebie
ostatnie trzy godziny nocy…
Nie zapalam światła …Jest dokładnie
tak , jak wtedy gdy tu byłaś…
Bezgłośnie przeklinam pralkę za to , że
pachnie jeszcze ciepłem Twoich pośladków
Zupełnie jak dłonie …Je także
przeklinam ..
Niby nieświadomie dotykam pozdzieranych
kolan …. Lubię ich ból
Wracam do pokoju otwierając
okno…drugie…sam szatan nie ma
goręcej!
Muszę usnąć! Muszę usnąć jak najszybciej
!
Nie zasypiam…
Wstaję żeby otworzyć okno, pewnie sam
szatan nie ma goręcej!
Wyjmuję z szafki Twoje zdjęcie..
Morduję je sprawnie równoległymi
pociągnięciami..
Zasypiam ukojony zbrodnią..
Budzi mnie dźwięk kluczy …kiedyś
..
Nie otwieram oczu….
Przez pierwsze dwanaście dotyków….
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.