Dwie wrony
Usiadły dwie wrony na gałęzi klonu,
I jęły wyzywać siebie bez pardonu.
Takie wydawały z swoich dziobów kląski,
Aż wkrótce czerwone klon miał już
gałązki.
Ptaki nie zważały zacięte w tym sporze,
Że kłócą się one przy ludziach, na
dworze.
Gdy ci dla spokoju i ciszy parkowej,
Przyszli by dotlenić spracowaną głowę.
Lecz zamiast wytchnienia, słyszą tylko
spory,
Wyczyniane poprzez dwa, skrzydlate
stwory.
Wstydzili się ludzie, klon wciąż był
czerwony,
Tylko nie sprawczynie czyli głupie
wrony.
I tak do wieczora spędziły w tym stanie,
Który opisałem krótkim wierszowaniem.
A skąd wzięły wrony nastrój taki zgniły,
Mieszkają wśród ludzi...to się nauczyły.
Komentarze (6)
hi hi :) ciekawe obserwacje:))
jeśli wejdziesz miedzy wrony....z ludźmi jest tak
samo...pozdrawiam..
Jeszcze trzecia tam siedziała
stara,ślepa,głos zdarła,
...milczała.
Plus dla obserwatora przyrody.Pozdrawiam.
Święta prawda w wersach Twoich płynie!
biedne wrony też im przyszło z ludźmi mieszkać hihi,
pozdrawiam
kto z kim przestaje takim się staje...