dzieci
żyrafy, słonie nie robią znaczenia
takie małe dziecko potrafi
rozbawić całe drzewo
nie sięga gałęzi, nie dźwignie pnia
ale małe kamyczki
które zbiera w skupieniu
i przesypuje z rączki do rączki
są bezcennym skarbem
listek – zwierzyną upolowaną
przez geparda
gałązka, ułamana przez wiatr
czy przechodnia
podniesiona z ziemi
staje się wędką
na niewidzialne ryby
lianą, drabiną
prowadzącą wzwyż, pomiędzy
albo pod podszewkę
rozumianego świata
gdy one kopią różową piłkę
z Myszką Miki
my rozmawiamy o naszej
śmierci
zmęczeni patrzymy w gasnącą przyszłość
i ich przyszłość, która ma być złota
nasze dłonie o ułamanych palcach
szorstkiej skórze
prowadzą je z powrotem
do mieszkań
pomagają wysypać piasek z butów
umyć ręce, zjeść ciepłą zupę
a sami
patrzymy w lustro
i tak tkwimy przez chwilę
z piaskownicą chrzęszczącą w zębach
jak kosmos z nierozpoznanymi
planetami
Komentarze (10)
Swietne zestawienie, dziecięcej bezstroski ze
starością...kiedy następuje ten moment, że myśli
wybiegją ku śmierci?
gdyby nie dzieci...strach pomyśleć
pozdrawiam:)
Wszyscy bywamy dziecmi, czasem, doroslymi.
Wiersz, jego tresc, bardzo na TAK.
Pozdrawiam Marto.:)
Kto powiedział, że przyszłość człowieka po śmierci
gaśnie? :)
Ciekawy wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Fajne zestawienie świata dziecka, z tym już światem
dojrzałości,
bardzo ładnie poprowadzony wiersz egzystencjalny.
Miłego dnia Marto życzę,
miło było poczytać:)
Ciekawie i bardzo życiowo, pozdrawiam.
Przeczytałam z przyjemnością.
Pozdrawiam :)
dobrze napisane pozdrawiam
Bezinteresowne dzieciaki jak w locie ptaki,
co im nasze kłopoty, frasunki, z przeszłości smaki.
dobry wiersz, warto było zajrzeć, wzruszyła
"piaskownica chrzęszcząca w zębach" - to najbardziej.