„Dzień dobry” przerwanym całusem
Witaj, znów ten sam widok,
twarz w poduszce.
Stłumione, niewyraźne słowa,
kiedyś powtórzone podniesionym tonem „idź
sama”.
Z biletem w dłoni, by później nie wątpić
po raz ostatni obudziłam go - schował twarz
bez słowa.
Nie wiem, kiedy przestał mi odpowiadać.
Wyszłam sama jak chciał, nie wiedział
tylko, że już nie wrócę.
Nie czułam się inaczej oprócz pewnej
ulgi,
gdy zamknęłam drzwi i klucze zostawiłam w
zamku.
Przywykłam do samotności mimo 10
centymetrów, które dzieliły nasze głowy
nocą.
Serce normalnie mi biło, ręce nie drżały,
oddech miałam spokojny.
Precyzyjnie przemyślana decyzja.
Bez problemów, bo nie miałam już
niczego.
Zresztą podświadomie uwierzyłam mu, że moje
troski były wymyślone,
a jego sprawy śmiertelnie poważne i
absorbujące.
Dobrze jest mi tutaj
z jednym talerzem i łyżką.
Odzyskuję siebie.
Wiem, że nie ma nikogo dla kogo żyję,
ale jeśli ja nie będę nawet żyć dla
siebie,
tak już nigdy nikt dla mnie nie będzie
chciał wstawać
i z przyjemnością witać mnie „dzień dobry”
przerwanym całusem.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (2)
bardzo dobra decayzja ja tez przytulam :) ostastnio
doszłam do wniosku ze nie mam czasu na facetów którzy
nie mają dla mnie czasu
Wiesz co, Twoja historia, to materiał na powieść. Może
warto coś z tym zrobić? Nie jesteś sama!!!
Jesteś z nami. Przytulam i jeśli chcesz masz mój adres
- martor4@o2.pl