Epitafium
kiedy już nic nie zostanie
i zgaśnie ostatnie me tchnienie
niech ktoś położy kwiat
na mym grobie jako wspomnienie
jak życie rani me serce co chwila
jak młodość niepostrzeżenie umyka
i tylko przyjaźń zostaje
na dnie wyschniętego strumyka
ta przyjaźń co daje pokarm mej duszy
i mocą napełnia dłonie
by jeszcze mogły skreślić
słowa prośby o pamięć po zgonie
nie cieszcie się bo nie przystoi
nie płaczcie to nic nie zmieni
ale modlitwę zanieście do Boga
niech pamięta ze chciałam do nieba
Miałam wtedy dziewiętnaście lat
Komentarze (5)
Prawie historyczny wiersz:)
Pozdrawiam ciepło
Bardzo serdecznie dziękuję za odwiedziny.Pozdrawiam
serdecznie.
Ja tak wcześnie nie zaczynałam - może jakieś
króciutkie koło osiemnastki a potem dałam sobie spokój
Bardzo ładnie, melodyjnie z sensem. Gratuluję
młodzieńczej weny. Prawda, płacz na nic się zda,
modlitwa to owszem jak najbardziej tak. Pozdrawiam
Na szczęście te wspomnienia
uleciały do nieba i jesteś tu z nami
pozdrawiam serdecznie