epitafium dla wędrowca (VI)
wychodzisz ze wszystkich czasów i miejsc
kiedy piję kawę z deszczem
wspominam wdeptane w ziemię
niepotrzebne dni
omijane czarnymi klawiszami
rozmowy
ze światłem księżyca
wychodzisz ze wszystkich czasów i miejsc
kiedy piję kawę z deszczem
wspominam wdeptane w ziemię
niepotrzebne dni
omijane czarnymi klawiszami
rozmowy
ze światłem księżyca
Komentarze (38)
Bardzo interesujący opis.
nie szanowna Jazkółko;
inspiracją jest moje własne życie;
nie znam niemieckiego i o Nietzshem wiem bardzo
niewiele...
Tak raz jeszcze weszłam
też gratuluję Ewie, bo faktycznie jest świetną Poetką,
wiem o tym od dawna.
Co do Twojego wiersza Jurku, to raz jeszcze go czytam,
mam wrażenie że chodzi o stracony/wdeptany czas/,
ze względu na nadmiar przed czarnymi klawiszami/czyli
np przed fb, itp...
Pozdrawiam.
Ewo, wiem;
z oczywistych względów nie mogłem przyjść z bukietem
kwiatów, więc niech one te kwiaty zastąpią :)
Mario
serdecznie dziękuję i pozdrawiam :)
Świetna miniaturka.
Pozdrawiam serdecznie :)
Milo, AS,ie, przyszlam CI podziekowac za tzw.dobre
slowo. Milo mi niezmiernie. Ale te
punkciki...myslalam, ze to awaria na beju ;) Malo mi
na nicht zalezy. Pozdrawiam serdecznie i goraco,
czerwcowo :)
Wielka samotność, tęsknota i być może żal straconego
czasu...dni, które łatwo było przemilczeć, a których
może jednak bardzo brakuje. To byłby dodatkowy czas
dla peela...
Serdeczności :)
Ja widzę to tak, pewnie błędnie...
Epitafium czyli pożegnanie,
a jednocześnie tęsknota za kimś jakimś wędrowcem, ale
skoro Ty Jurku sam nazywasz siebie wędrowcem, to może
oznaczać, że może to tęsknota za jakimś poetą, nie
wiem. Może pada deszcz, który nastraja peela do
nostalgii, a może ten deszcz jest umownym deszczem łez
po kimś, kogo straciliśmy, z kim za mało
rozmawialiśmy, a te dni bez rozmów już nie wrócą,
przepadły na zawsze, zostały wdeptane w ziemię,
grając zamiast sonaty księżycowej żałobnego marsza...
A może peel czyta poezję przy kubku kawy, a obie te
historie - kawa + poezja, mimo nostalgii działa nań
energetycznie, ubogacając jego życie, ta deszczówka
może też być synonimem czystej wody, czystego źródła
poezji na przykład.
Wybacz Jurku, tak sobie pogdybałam, pewnie się teraz z
tych moich gdybań pośmiejesz, nic nie poradzę na to,
że mimo, iż podziwiam Twoją Poezję, to z odczytem
miewam problem, za co z góry przepraszam.
Pozdrawiam
Tak, dobre życie jest bez porównania ważniejsze niż
dobra poezja, tylko, że tak sobie myślę, po poznaniu
wielu piszących ludzi, również w realu, że
przeważająca grupa piszących wiersze jest w jakiś
sposób nieszczęśliwa, samotna lub w inny sposób smutno
przez los doświadczana.
Dobre życie...
Dostałam kubek od przyjaciółki, a wie, ze lubię
również Charlesa Bukowskiego. Na kubku jest cytat tego
Autora, który codziennie widzę, ale nie przygnębia
mnie:)
"Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie.
Cholera jasna."
Grzmi, będzie znów burza. Obyśmy wszyscy jak najmniej
doświadczali zła.
Ja tu widzę kosmiczną tęsknotę.
Pozdrawiam.
Nie przez miedzyczasowość, czy międzymiejscowość
niektórych obrazów, ale przez ich świeżość i
indywidualny charakter całości. Mamy tu „coś ze
wspomnień”, snucie się klimatów, jakiś tren i
epitafium. Poza tym na przekór wersom, pojawiają się
„przerzutnie” (mocny środek dynamizujący wypowiedź,
zwoparty na wieloznaczności i z momentem zaskoczenia.
Mogłabym ten utwór wizualnie zobrazować jednym z
obrazów (szkoda, że tu nie ma takiej możliwości—
pozdrawiam.☀️
Odnajduję się w Twoim wierszu. Nie tylko dlatego, że
również uważam się za włóczęgę :-)
Świetna miniatura, czas zapoznać się z poprzednimi
częściami.
Pozdrawiam serdecznie.
Sądzę, że prędzej Edek jest miernotą.
Pozdrawiam ASie.
Myśl czasami co piszesz, typowa miernota bejowa.
Dziękuję za to cudo.
Nie znalam go.
"I cannot speak, but you listen to my heart,"