Epitafium DO E
Co myślicie?
Zawarłąś zmysły
serce umarło
w żywej ledwo falujcej pietrsi
kamień ostał jedynie
i płacze za winy
bo nie ma smutku w pobladłej
dziewczynie
Usta Twoje wykrzywione w kaprys uśmiechu
Zimna
nie oddasz mi grzechu
córką wzgardzasz z lekkością
gdy stoi taka złamana wsydliwa
swojej prawdy nagością
gdzie drobne usty oczy
krzyczą o przebacz najsłodsza
nie kończ wątłego życia, nie depcz.
Cóż mam uczynić?
paść do nagich stóp pocałunkami?
spalić się w popiół
zamknąć w zdrewniałej skrzyni
złożyć ją na zdrętwiałe twe dłonie
ostatnim duchem ucałować żałobnie
pobielałe skronie.
matko jedyna ukochana surowa miłości
utul pośmiertnie
gdy padnę przed Tobą martwa
ujmij te kości
i zrzuć ostałe zwłoki na katafalk
rodzinny
tych najgorszych winnych,
Bez żadnej trumienki
zawodzących litanii
spal mnie na stosie niewiary Pal żywym
ogniem ciało
Co śpiewa jeszcze słodkie jęki
pal i wypal
coś co tak bardzo Cię pokochało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.