Gnoza świętego Pawła
Gnoza świętego Pawła,
trwałe przepięcia,
tysiąc wat w ciele grzesznika, powaliło
bazyliszka.
Otworzyły się grobowce świętych,
nikt nie pilnuje,
strażnicy śpią.
Zwiedzających gnoza prowadzi,
mantry słów, zaklęcia, tchnienie, oddechy,
plują na martwych, zastępowi heretyków.
Święty Paweł otwiera kolejne drzwi,
na ustach ma palec,
Milcz! To do tych co lubią krzyczeć,
poniżeni będą wyciszeni.
Zostań tu ze mną na chwile,
pomóż otwierać wrota,
podawaj wino i chleb,
składaj ofiare ze wszystkiego co posiadasz,
nie wierz w to, że jest tu coś twojego.
Służ jak najczęściej, otwierając wrota,
niech tłum się przemieszcza jak krew w
żyłach,
niech życie się cudownie mieni,
a światłość rozszarpuje i pali.
Bracie mój schodź coraz niżej,
do piwnic, katakumb, osmalonych lochów,
znajdziesz tam drewniany kielich,
naczynie bez stron,
napełnij je czerwonym winem,
pojąc panów światła dla przyjemności,
zobacz jak wielki kciuk przygniata małe
ciałko,
a ich piwnice pełne są drzemów, powideł,
kolorowych słoików, wyciszonych konfitur,
beczek pasteryzowanej krwi, odessanego
tłuszczu,
wszystko to ojców i tylko dla nich.
A gdzie jest wyjście święty Pawle?
Popatrz w strone wychodków, obór,
poczuj smród nawozu,
tam szukaj wejścia,
weź nóż by naciąć twarde łono i czekaj.
Bracie nie raduj się, nie tańcz, nie pij
wina, nie jadaj braci mniejszych.
Powoli zanurz się w szambie,
nie otwieraj oczu nie patrz,
nie otwieraj ust, nie oddychaj,
brudu i smrodu sie nie pozbędziesz.
Czekaj by cię obudził,
miłość nie zasypia nigdy.
Komentarze (1)
Niczym wyrzut dla "jasności"... Pozdrawiam