Góry
Gdzie nieprzespany sen
Gdzie krzyk bezgłośny jest.
Gdzie ołtarz przyrody tkwi
Gdzie wiatr do ucha szepcze mi.
Gdzie urwiska strome jak pochylona ściana
Płaczu.
Gdzie wąwozy wielkie jak szlaki
olbrzymów.
Mgła na płaskowyż zstępuje
Zalewając wszystko swym lekkim, mlecznym
ciałem.
Niebo blade i nieprzystępne
Choć stąd do niego jest bliżej niż z innych
miejsc.
Stare skały, pradawne platformy
tektoniczne
Pamiętają wcześniejsze ery.
Wapienie, grafity, głęboko wyżłobione
bruzdami.
Naznaczone bliznami czasu.
Gdzie człowiek obcym jest,
Gdzie utrapień wszystkich kres.
Gdzie ogromne zagajniki pilnie strzegące
swych tajemnic,
Gdzie stado żubrów opędzających się od
mszyc.
Gdzie wszystko wydaję się inne,
Gdzie ptaki wydają dźwięki dziwne.
Łąki bezkresne, wielkie połacie terenu
Przestrzeń wspaniała, trawa tu dłuższa,
piękniejsza.
Oaza dla zwierząt i miejsce rozkwitania
roślin.
Rwące potoki zimne jak lód, pluskające
kaskady, przezroczyste jak szkło.
Wiją się w swych korytarzach, skręcają,
Pędzą na przód.
Schodzą coraz to niżej, są jak wstęga
okalająca cały łańcuch górski.
Jeden z cudów świata.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.