Grzechy
grzechem dziecinstwa
sa marzenia o doroslym zyciu
grzechem mlodosci
sa skrzydla wiary
w milosc drugiego czlowieka
lata wiosen mijaja
wlokac za soba
coraz smutniejsze przyloty ptakow
i tylko na pewno kazdy dorasta
do dobra i zla
i patrzy z zalem
jak zlotosrebrzyste marzenia lalki
mruzacej od lat oczy
na koronkowych poduszkach
zastygaja w silacych sie na usmiech
ustach
przez ktore dobro z rzadka sie
przeciska
milosc mlodosci juz nie uskrzydlona
za ciezka na czyste kochanie
urasta w posiadanie
lub rzadziej w pozadanie
wtedy
ma sie ochote stanac na skale
albo nad brzegiem przepasci
i splynac
potokiem lub ptakiem
wtedy
czeka sie jeszcze na kogos
kto umie zrobic to samo
i chce slow
ktore nie bola
i chwili
co prawem mijania minie
ale wazne ze byla
i znow stary pluszowy mis
z oderwanym uchem
przewroci sie w kacie
tracony niecierpliwym ruchem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.