Herosi z beja ....
Dwóch prawie poetów razu pewnego
nikt dokładnie nie wie dlaczego
zasiadło zgodnie sobie do piwa
i każdy zaczął się zaraz zgrywać.
A temat ze sto razy odmrożony
ten temat to oczywiście żony.
Pierwszy odważnie piwka smakuje
i taką oto opowiastkę snuje:
Wziąłem sobie dziewkę z ludu
potem dokonałem cudu
i z takiego to to nieboraczka
wyszła całkiem niezła klaczka.
Miałem tylko trochę ambarasu
żeby ją wyciągnąć z lasu,
żeby czasem prysznic brała,
żeby czasem się czesała.
Ale znasz moje zasady
jak się uprę bez przesady,
wszystko podda się mej woli
i nie szkodzi to że boli,
że jęczała, się skarżyła
co kazałem to robiła.
Nie na darmo człek się trudził
wyszła bowiem mi na ludzi.
Drugi na to wąs obciera
i do gadki tak zabiera.
Moja sprawa nie ta sama
moja to to niby dama.
Tak przynajmniej se myślała
ale lekcję też dostała.
Nieraz trochę się buntuje
to jej kości porachuje
i choć diabeł z niej przekorny
szybko wraca mi do normy.
Nie na darmo człek się trudził
wyszła bowiem mi na ludzi.
Ale patrzę co się dzieje
Roman z lekka mi sinieje
Szepnął tylko: O mój Boże
chłopie ratuj się kto może
Tutaj wpadły tak jak lwice
no nie powiem, że dziewice
raczej damy tak w rozkwicie.
i z herosów wyszło życie.
Tutaj zamiast jasnej puenty
zaczynają się zakręty.
Co by się nie działo i co by nie było
nim się zaczęło to się już skończyło.
Ze spuszczoną głową, powoli
każdy wracał do swojej niedoli.
Znaczy ja to grzałem raczej żwawo
chciałem bowiem zdążyć z kawą
żeby gorąca na stoliku stała
i na żonkę mą czekała
jak wpadnie to niech się napije
Ona tak wcale często nie bije,
raczej pokrzyczeć woli,
a jak bije to tak że nie boli
i w ogóle jest taka kochana.
Żal mi tylko trochę Bogdana.
30.10.2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.