Historia w kolorze krwi jego
To miasto, które go przygarnęło,
trawione jest udręką dni letnich,
kiedy to żar roztapiał asfalt,
a nocą spać nie można,
bo to nagrzane powietrze
wypełnia całe mieszkanie,
przenika przez skórę i wdziera się do płuc,
sprawiając, że sen nie nadchodzi,
mimo przekleństw i modlitw.
Kiedy wreszcie nad ranem
lekki podmuch poruszył firanką,
usiadł i zapalił papierosa,
płosząc resztki snu,
jakie gdzieś w zakamarkach umysłu
mogły się jeszcze czaić.
Na ulicach słychać już było słowa
padające z ust nieznajomych,
nawoływania, pokrzykiwania,
a on właśnie zdał sobie sprawę,
że nosi w sobie skazę:
ojcowskie piętno alkoholika,
oszukując każdego dnia sam siebie
i wmawiając wszystkim wokół,
że wszystko jest ok
i nie potrzebuję niczyjej pomocy.
Oto historia w kolorze krwi jego,
która przetoczyła się przez to miasto,
niedostrzeżona przez nikogo.
Manuel del Kiro
Komentarze (1)
może pora odbić się od dna kileliszka...?