Idę po śladach
Gdzie piasek, jak zboże przelewa się
falą,
a szmaragd zaklęty w spienionym
bałwanie,
zostały me ślady odbite na plaży,
chciałabym tam wrócić, myślę
nieustannie.
Gdzie góry do nieba, z białą czapą
śniegu,
tam strumyk zalotny podskakuje
śmiesznie,
zostały me ślady na szlaku wędrowca,
i chętnie powrócę, jak lato, uwierzcie.
Gdzie miłość zamierza osiąść na
mieliźnie,
a serce zranione, bije w różnym rytmie,
przyglądam się śladom, nie są chyba
moje,
czas doktor pomoże; prędzej, później
wytnie.
Komentarze (10)
doktor czas nadzieję życiem. Pozdrawiam
ślady bolesne na sercu nie dadzą się wyciąć...ale na
górskie ścieżki i cieplutką plażę warto wrócić po
zdrowie...
Najtrwalsze są chyba te ślady wewnętrzne, terapia
doktora czasu bywa powolna
Szkoda ze wietr czasu rozwieje piasek i zniszczy slady
"czas doktor pomoże"? - medice,cura te ipsum, eo ipsum
tempus edax - homo edacior.
ładnymi słowami opisujesz uczucia...zawsze gdzieś
zostają nasze ślady....i często chcemy tam wracać....
Przeczytałem twój wiersz z dużą przyjemnością.
Wiersz jest ciekawy. Wspomnienia są piękne i
przyjemne.
Są ślady na piasku. ślady na górskich szlakach i te
najtrwalsze na duszy i w sercu. Jednak "czas doktor
pomoże" wszystkie je usunie albo zamaże. I to jest
smutne.
Halinko, popraw podwójne zaprzeczenie.
Po lato trzeba dac jakiś rozdzielnik.Powracasz jak
lato, a uwierzcie jest adrsowane do czytelnika.
A wiersz podoba mi się. Przeczytaj tylko i popraw.