istota (z) bzu
Spotykam ją na ławeczce
chyba po raz piętnasty
dużo pali
Wreszcie zakwita bez
-wszystko zaczęło się w porze bzu
i lepkiej sosny
karuzelą
czyste szaleństwo
teraz korzystam z kanapki
uczę się zejść
z huśtawki-
mówi
Komentarze (31)
Czasem trzeba się wygadać, chociaż kanapka to chyba
taka trochę "ostateczność" :)
Sztuką jest mówienie o sobie głośno . Tobie się udało.
Kocham bez :)
podoba, podoba :))
Życie nasze to jeden ciąg zdarzeń..
budujmy go więc wedle naszych marzeń.
Ciekawie napisane,
moja mądrość polega na umiejętności szukania wiedzy,
mam starą książeczkę Kneippa i stąd wiem tyle o
bzie:))
z mówieniem o swoich problemach to święta racja, tylko
mało kto chce słuchać - zaraz posypują się rady,
wcinanie się w zdanie - ale to rzeczywiście zbawienie
dla duszy, wywnętrzyć się słuchaczowi, nawet
milczącemu;)
bzzz-z Ciebie prawdziwa pszczółka- pracowicie
rozłożyłaś mnie na łopatki. Może, jak już tak sobie
rozmawiamy, zdradzę zamysł do słówka 'mówi'; jak się
wychodzi na prostą- wraca chęć do rozmowy,albo jeszcze
inaczej- gdy opowiadamy traumę- jest szansa, że
wyjdziemy z niej szybciej, albo mniej okaleczeni,
próbowałam tak przedstawić peelke. Nie umniejszając
innym- TY umiesz słuchać wierszy, co mnie nie
zaskakuje, bo jak głosi przysłowie " mądrej głowie
dość... ":)) Ach, i dzięki za doinformowanie mnie o
tak rozległych terapeutycznych właściwościach bzu- nie
wiedziałam o tym. A teraz lecę w 'niebogłosy':))
bzzzz... przyleciałam po raz chyba piętnasty i tak
sobie myślę, że to może być metafora miłości
(karuzela, szaleństwo), nieudanej, zakończonej ciężką
depresją - kiedy człowiekowi nawet gadać się nie chce;
miłość jak bez, rozkwitła i przekwitła...
widzisz, napisałaś trzy w jednym (a może i więcej:)
miłego dnia:))
((:))bo mini, ale sobie nawarzyłam, więc dajmy spokój
tej wiwisekcji, dzisiaj jest bardzo dobrze ( u
Ciebie). Odpocznij i wracaj, bez Ciebie tu byłoby jak
bez bzu.śpij dobrze.:))
aha, czyli dzisiaj to jest to /prawie/? ale nie oddam
swojej interpretacji, bo mi pasuje:))
jeśli nie trafię, to już mnie nie męcz, bo jestem
wykończona nicnierobieniem, jak peelka niedźwiedzicy;)
istotą bzu są jego właściwości uzdrawiające, od wieków
wręcz nazywane krzewem życia, pamiętam z dr Kneippa,
że leczy ok. 70 chorób, w tym pomocne dla równowagi
wewnętrznej, witalności... może na tej ławeczce ktoś
pomógł chorej (grzebaniem w duszy) wydobyć głos (w
końcu mówi)? a kwitnący bez jako magiczna roślina
przyśpieszył zdrowienie? teraz peelka korzysta z
terapii... jaka to choroba, która odbiera mowę, zmysł
równowagi - udar? nie znam się zupełnie; intrygujesz
coraz bardziej :) dobrej nocy, AAnanke
mariat, i mnie się wydaje, że to zejście z huśtawki
jest nie całkiem poprawne w kontekście
nastroju,pewnie należałoby jakoś inaczej jeszcze.
Jesteś uważną czytelniczką...:))
O, tu odebrałam, że peelka jest po wypadku, uczy się
schodzić z huśtawki.
Może to być huśtawka nastroju, albo i prawdziwa
drewniana huśtawka.
W szaleństwo lekko się leci,
trudniej się z niego wyleczyć!
Pozdrawiam!
Bo mini, bardzo dziękuję za Twoją cierpliwość i
dogłębność- szukaniem sensów w moich próbach i
przyznam- rzadko pudłujesz, prawie wcale.:))
Pochyliłaś się nad istotą z bzu, a co powiesz o
istocie bzu? jego tu roli?, bo wiesz na ławeczce się
grzebie, grzebie. A o fakcie, że ( w końcu/ówce )
peelka 'mówi'?. Skoro do ulubionych mnie zaszczycasz-
ośmieliłam się Ci zadać.:))). Ale spoko, to nie jest
lektura obowiązkowa.:))Wszystkim dziękuję za trochę
życia dla wiersza.:)
tak niestety czasem bywa pozdrawiam