Jesień, a grudzień.
Będąc tam gdzie nikt nie wie, że jestem
Bez przerzutów na sumieniu
Idąc korytarzem, wśród brył betonu się
wyłania
Dworzec kolejowy, byłem tu dziś we śnie
W korytarzach międzyusznych, korytarzach
Liśćopadowa depresja
Drapie ludzi po gardłach
Bawi to niezmiernie liście
To przez śmiech nie ma ich na drzewach
Bawi to płaczące wierzby
Aaaa-a Aaaa-a
Chłopcy głowy rozbijają o krawężniki
Piesi od rzeczywistości robią uniki
Farfloc uciekł na Majorkę
A ja wznoszę podświadomą modlitwę:
Niechże zima będzie wschodnia…
Białe niedźwiedzie
Syberyjskiej nocy polarnej poranna
polucja
… Jak serce Władimira.
Komentarze (2)
poczytałem sobie twoje wiersze i musze powiedziec, ze
to jest poezja jaka lubię, to obrazowanie emocji i
swego rodzaju beznamiętność - i choc tu jestes
debiutantem to czuć już własny styl i wyrobienie. no i
przywróciłes mi nadzieje, ze i na beju można znaleźć
cos dobrego, oryginalnego - pozdrawiam :)
świetne metafory i dobór słów :) podoba mi się +