John
Wędrował raz John cały schorowany
Poszukiwał miłości i ukochanej.
Przemierzał doliny ,lasy i wzgórza
Aż dotarł do miejscowości co się zwie
Smuża.
Tam poznał Merry kobiete majętną
Bogatą ,kochaną i wielce świrniętą
Lecz on ją kochał i się z nią ożenił
Spłodził jej syna i go nazwał Jerry.
Aż przyszedł moment bardzo rozrzewniony
Jak w śnie przyszły po Mery cierniowe
anioły
I tak oto wybiła godzina rozstania
Starzec stracił miłość i chęć kochania
I razu pewnego śpiąc nad jeziorem zasnął
snem wiecznym
I spotkał się z Bogiem…
Znalazł go syn ,na skraju jeziora i kazał
napisać na grobowcu Johna.
„Zakochany głupiec na skraju
egzystencji stracił swoje życie
Bo był pełen nędzy…
Myślał o martwej żonie a nie o własnym
synu,
Którego pozostawił na pastwe wygłodniałych
wilków…”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.