Jutro
Tak, już wpadłem w monotonię
codzienności,
Dzień w dzień powtarzam te same
czynności,
Wstaję, do pracy, być może coś zjem,
Gdy wracam z pracy witam nowy dzień,
Szukam radości w zgubnych nałogach,
Te chwile przyjemności zabija mi trwoga
Przed jutrem.
Nie mam już nic, nie mam nikogo,
Już nawet nie wierzę fałszywym bogom,
Choć chciałbym poczuć ciepło
życzliwości,
To zdobyć się nie mogę na chwilę
godności,
Poczuć coś więcej niż dym i alkohol,
Trochę uczucia, bym szedł swoją drogą
Ku jutrze.
Nic już mnie nie bawi, nic już nie
czuję,
Nic nigdy więcej, tylko wegetuję.
Nie ma już weny, nie mam wyższych uczuć,
Wiem tylko, że pustka w twarz będzie mi
pluć.
Już jutro.
Ale nie tracę nadziei do końca,
Nadal poszukuję promieni słońca,
Nadal ostatni płomyk nadziei,
Goreje w umysłu mego kniei.
Do końca.
Rzygam monotonią i samotnością, chcę czuć cokolwiek, chociażby smutek.
Komentarze (2)
zgadzam się z nikea, że końcówka ratuje cały wiersz,
forma mi się podoba, bo jest ciekawa a treść... nie
wypada nic innego jak przestać się... i otrząsnąć się
wreszcie, podnieść głowę i zacząć świadomie kierować
swoim życiem :-)
Witaj! Końcówka jest miłym zaskoczenie, smutno się
zrobiło super, że masz nadzieję. Szczery, głęboki
wiersz i za to wiersze cenie. Pozdrawiam!