Kac
I znów mnie odwiedził
Nieprzyjaciel podły
Żadne, by nie przyszedł
Nie pomogły modły
Zawsze pod kapslami
Sobie siedzi piwa
Jak Dżin z baśni starej
„Puść mnie!” błaga, wzywa
A ja litościwy
I bez silnej woli
Wypuszczam. On za dnia
Chyba się mnie boi
Chowa się więc w kącie,
Czeka, a nad ranem
Zaczyna powoli
Stawać się mym panem
Utopić go próbuję
W zimnej wody szklance
On w wir wodny wpada
W swym szalonym tańcu
I choć coraz mniejszy
Jednak z mina butną
Jeszcze się odgraża
„Będę znowu jutro!”
Komentarze (1)
świetnie napisane!w ładny sposób
ujęte!Gratuluję!.............życzę weny i pozdrawiam