Kolejny dzień
idąc naprzeciw wiatru, który szaleje między
moimi uszami
przypatruję się krajobrazie w kałuży
ciągle to szarpanym przez niedobre
krople
i chciałbym by choć wrzawa drzew
zatrzasnęła mi serce
w ziemskim odbiciu tego monstrualnego
nieba
zdaje się - ludzki żart, zmieszane z błotem
chmury
lubię oglądać ludzi uciekających przed
deszczem
wyglądają jak śmieszne mrówki przewrócone
na plecy
małe czarne słońca z połamanymi
promieniami.
gdy zamknę oczy, widzę tylko ciemność
gdy spojrzę przed się, szary wieloryb
ulotnego dnia
z brzucha duszącego popołudnia myślę o tej
ciszy świata, która nastaje podczas
deszczu. Otulony jestem echem dudniejącej
wody znad wody jak w łonie matki
myślę o tym nieistnieniu, które mnie
zatapiało w tobie
i by wydłużyć bezsens rwę i liczę włosy -
kocha, nie kocha
gdzieś odbicie tego nieba mąci twoja
stopa
gdzieś świtało moich oczu odbite jest w
kropli wody
która wpadła wcześniej do kałuży
myślę o tobie na zawsze
zapisałem niezdarnie kwiecień 2015 świeć
nad horyzontem zdarzeń
i wszytko to było w banalnym dniu,
gdy stracilem paznokieć
Komentarze (1)
Warto było przeczytać.