Koleżeńska spółka
Kiedy jest para, to ktoś traci,
drugi wiadomo że zyskuje.
Pierwszy nadmiernie się bogaci,
a ten poprzedni bankrutuje.
Obie postacie zawsze łączy,
w fazie początku pojednanie.
Ale przykrością może skończyć,
pochopnie dane zaufanie.
Wierzymy sobie jak kolesie,
którzy interes kręcić chcą.
Póki nas chętka nie poniesie,
pójść inną drogą, tylko złą.
Wówczas nadchodzą czarne chmury,
pioruny walą w zgodny plan.
I są minusy koniunktury,
by w pył faktyczny roznieść stan.
Tu wnet zaczyna już tragedia,
scenariusz tworzyć strasznie zły.
Karmią się nami wstrętne media,
byśmy nie mogli skończyć gry.
Bo unurzani aż po szyję,
toczymy z sobą tylko bój.
A każdy tą nadzieją żyje,
że jemu się należy zdrój.
To źródło forsy które kiedyś,
łączyło sobie bliskich ludzi.
Gdy teraz jest przyczynkiem biedy,
co zawiść tylko chętnie budzi.
Przykre to słowa, lecz tak bywa,
jeden zyskuje drugi traci.
Lecz najsmutniejsze że przybywa,
tych co na krzywdzie chcą bogacić.
Komentarze (5)
Oj - masz rację kochany tych cwaniaków jest i będzie
dużo i coraz więcej..powodzenia
Długi ale bardzo mądry wiersz. Mój głos z pewnością
nie został zmarnowany.
Zawsze ćwierkały wróble i jaskółki, że z każdego stanu
najgorsze są spółki, aie wiersz abstrahując od treści
jest ładnie zrymowany i dobrze poprowadzony.
tak sobie myślę, że sporo swoich wierszy mógłbyś
zawrzeć w tomiku "Wierszowany poradnik życia" albom
coś w tym stylu;) dla mnie już za późno na stosowanie,
ale poczytać i pokiwać głową... zawsze chętnie :)
Zostawiam plus bez komentarza. W wierszu jest
wszystko.