Kormorany
Wszyscy jesień przyzywają To i się stało i jest...
Długo dziś wstawałem, długo kąpiel
brałem,
Słońce gdzieś zaspane, radia nie
słuchałem.
Jamnik burczy, zrzędzi, buty mi
przynosi,
Za nogawki ciągnie i na spacer prosi.
Nie wziąłem lornetki a tu chryja taka,
Wśród stada jaskółek, coś tam na kształt
ptaka
W miejscu sobie wisi, a mnie krew
zalewa,
Rozpoznać nie mogę, jamnik się wyśmiewa.
Chwilek kilka później na pagórku
chwastów,
Nad głową mi lecą cicho i bez wrzasków,
Klucze czarnych ptaków, poplątane fruną
Stada kormoranów, gdzieś nad Dziwną giną
Gdy tak w koło patrzę, oczy swe
przecieram,
Jesień, jesień idzie, z oczu wilgoć
ścieram.
Pola poszarzały, chmury pociemniały,
Upały ustały, lato pożegnały.
Meteopatom
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.