Kruchość
Wiekiem wręcz sobie równi
dzieciństwo czarno-białe
uśmiechnięta piękna bogini
a jego serce obolałe
Nie godzien śladów twych stąpać
ani krzyżować wzrok mój z twoim
w rzece frustracji przyszło się kąpać
o moim ego zapomnieć sporym
Marzenie truł i poił
nie szczędził zdrowia i czasu
migreną głębokie rany koił
choć rozsądek mówił pasuj
Nie śmiały wszak ten pan
stawia krok a trzy w tył
choć przyłóż takiego do ran
ognisko domowe zamieni w pył
Wnet swe życie w nie życie obrócę
ból i strach swój szybko skrócę
jedna łza- nawet nie marzę
krótko miłość swą wyrażę
Komentarze (1)
to walka o miłość i zrozumienie błędów jest wartością
też bo to odmieni życie i szczęście obiecuje.Wiersz
pełen skruchy bardzo piękny w swojej szczerości Na
tak!