Krzyk zdławiony
Źrenice przed snem żywe nadmiernie,
czerń dookoła, nie! wszystkie czernie,
cisza na duszy gra jakby furiat,
urwany oddech. Imię? Walpurgia.
Uszy hałasu łakną w milczeniu,
serce zatyka dziury w więzieniu,
jak narkomańska wolność drży ręka,
dnia codziennego wieczorna męka...
Reszka albo orzeł,
czy ktoś mi pomoże?
Zbudzisz mnie o świcie
czy zginę w skowycie?
autor
Sigul
Dodano: 2006-10-03 06:31:41
Ten wiersz przeczytano 640 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.