Listopad
Gdy bramy pustki zatrzasną twą duszę
Przed inną ciężarem rozpaczy
brzemienną
Gdy głuchy smutek powikła twe myśli
I żal zastąpi zapiekła bezsenność
Gdy niebo zawiśnie ciężko nad ziemią
A chmury zrzucą łez swych morze
nieprzebrane
Kiedy drzewa zakrzyczą nagimi konarami
Odarte z życia, mgłą mocno pozlepiane
Kiedy nienawiść wygaśnie i miłość
Radość, strach, wiara w przeznaczenie
Kiedy poezja zacznie cię drażnić
Gdy już odgadniesz, że nic nie
zmienisz...
Znajdź polanę wśród dzikich parowów
Cichy chłód leśnego grobu
Daj przez chwilę marzeniom się
ponieść...
Wyceluj i wbij, aż po rękojeść
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.