Mały opad
Jak dobrze że,
spadł wreszcie śnieg.
On zmienia mej,
historii bieg.
Wkładam czapeczkę,
a w niej puch.
Aż rośnie we mnie,
zimny duch.
Zakładam też,
rękawic parę.
One mi dadzą,
w zimę wiarę.
Naciągam także,
kalesony.
To propozycja,
mojej żony.
Ona uważa,
nawet grozi.
Że mróz mi może,
coś odmrozić.
Ubieram wszystko,
tak jak trzeba.
Patrząc z obawą,
w stronę nieba.
Chociaż już luty,
zimy nie ma.
Dlaczego ciągnę,
głupi temat.
Ten mały opad,
cóż on wnosi.
Tylko płatkami,
ziemię rosi.
Może gdzie indziej,
to są zwały.
U mnie to zima,
śle kawały.
Żartuje sobie,
ja zaś stroję.
By zacząć z zimą,
równe boje.
Komentarze (3)
u mnie śniegu nie ma, ale jest zimno jak diabli i
wiatr.
U nas też śniegu nie ma :))
Zima ze śniegiem bywa urokliwa... pozdrowienia