Mamusiu...
Miałam kiedyś kwiatka
Nazwałam go matka
Sama jej nie miałam
Więc kwiatka uchowałam
Jak własne dziecko
Dawałam mu mlecko
Po czasie kwiatek miał pąki
Tak jak dziecko ma ząbki
Raz poszłam do kwiatka
A tam mama Bartka
Rozmawiała i się śmiała
Bo syna do domu zabierała
A ja wciąż kwiatka hoduje
I mej opiekunce o nim mówię
Że taki ładny
Że taki piękny
A po czasie poszłam do kwiatka
Dziecko przy nim siedziało
Malutkie, cichutkie, popłakiwało
Kwiatka podlewało
I mama do niego mówiło...
Kiedyś mnie naszło napisanie czegoś takiego... Gdy to pisałam łzy sam mi do oczu napływały. Nie wiem jak to jest nie mieć rodiców, nie wiem jak to jest mieć rodzinę patalogiczną, ale wiem jedno, ja bym tego nie wy3mała :( Pozdrawiam wszystkich...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.