Mizerykordia
Panna Amelia, porzucona
Przez matkę na ulicy
Zauważona przez dobrych ludzi
Wyrosła na bogatą i dobroczynna kobiete
Spotkała kiedyś dziecko na ulicy
Siedziało brudne zaniedbane.
Trzymało w ręku kubeczek
A w nim jeden grosz…
Po głowie myśl jej przeszła
Złe matki już wykorzystują
Młode dzieci do żebrania
Na ulicy
Gdy one same w tym momencie
Sprzedają się na ulicach
Choć dobrze, że swych córek nie
Wykorzystują jako prostytutki
Lepiej dla tej małej
Niech kuca bezpiecznie
Na ulicy z kubeczkiem
Na grosiki niż handlować sobą
Żal się zrobiło
Podała rączkę jej
Ona uśmiechnęła się
Panna odwzajemniła uśmiech ten
Powiedziała: „Chodź ze mną,
Poczujesz, co to prysznic
I ciepłe jedzenie
Ona zgodziła się
Poszły razem wsiadły do taksówki
I pojechały do domu
Tam wykąpała się
I zjadła posiłek ciepły
Została na noc
Nic przeciwko temu nie było
Niech wyśpi się w ciepłym
Wygodnym łóżku
Niż gdzieś pod mostem
Na drugi dzień odwiozła
Po śniadaniu ją na miejsce
Tam Matka czekała
Wyszarpnęła ją i uciekła
Nawet ja osądziła o porwanie
Córka pożegnała Panią
I pobiegła za matką
Za dwa lata matka
Trafiła na klienta- mafiozo
Zabił ją..
Córka poszła w ślady Matki
Sprzedawała się na ulicy
Nawet dobrze jej to szło
Lecz jadąc ta drogą Amelia zauważyła
Ja i zabrała do samochodu
Od tej pory na nowo startowała
Córka prostytutki
Która poszła w złe ślady Matki
A teraz sama pomaga innym
Bo nie chce by inne dzieci
Miały tak w życiu przegrane
Jak ona sama
Do dziś dziękuje Bogu
Że ludzie tacy jak
Amelia jeszcze są
Bo gdyby nie ona
Jej dziś by nie było z Nami!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.